Teatr w przedszkolu.
Pan Andersen mniej więcej 200 lat temu poinstruował sobie współczesnych jak sprawdzić czy potencjalna narzeczona królewicza zasługuje na czekający ją zaszczyt. Sprawdzenie faktu posiadania tak zwanej błękitnej krwi jest bardzo proste i podobno wciąż się sprawdza. Trochę piernatów, jedno ziarnko grochu i wszystko jasne. My chłopcy (nie ma co ukrywać - książęta) stanowczo obligujemy naszych rodziców do weryfikacji potencjalnych przyszłych synowych. Jeśli nie wiecie jak... a to sobie poczytajcie Pana Andersena. Ostatecznie, my już wiemy to chętnie się naszą wiedzą podzielimy. A co na to nasze księżniczki??? hmmm... No cóż... W dobie równouprawnienia... Chyba musimy liczyć się z podobną weryfikacją. W sumie... Ciekawe czy działa w obie strony. Warto sprawdzić.